Maskowanie - Kamczacka Czarna Glinka

Obiecuję, nie będzie ani słowa o świątecznym obżarstwie!
(i tak nam weszło w uda...)


Dziś znalazłam w końcu dłużą chwilę, taką tylko dla siebie. Postanowiłam rozpieścić moje ciało domowym SPA. We włosy i skórę głowy wmasowałam pachnące olejki, wzięłam aromatyczną kąpiel, a na twarzy wylądował pewien specyfik rodem z mroźnej Rosji.

beautymania blog

Kamczacką czarną glinkę firmy Fitokosmetik kupiłam w internetowym sklepie Skarby Syberii
Bez większego zastanowienia wrzuciłam ją do wirtualnego koszyka, ponieważ:
- uwielbiam glinki,
- z chęcią sięgam po rosyjskie kosmetyki,
- tego produktu jeszcze nie miałam;
...................................................................................................................................................................
Glinka zamknięta jest w małym kartoniku i dodatkowo zabezpieczona folią.
Z opakowania możemy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy... o ile znamy język rosyjski.

beautymania


Odważnie zakładam, że w większości go nie znamy, więc sprytnie zerkamy na stronę Skarby Syberii i dowiadujemy się, że:
Czarna glinka ze względu na wysoką zawartość żelaza, krzemu i siarkowodoru pozytywnie wpływa na metabolizm komórkowy i stymuluje regenerację komórek skóry. Nasyca składnikami odżywczymi, nawilża, napina i tonizuje. Dzięki kamczackiej glince skóra będzie świeża, zadbana i napięta. 
Let's check it out!
...................................................................................................................................................................
Zerknijmy jeszcze na skład:
Czarna glinka.
Koniec składu. To lubię, krótkie i treściwe składy górą!


Jak przygotować glinkę do nałożenia na twarz?
Nic skomplikowanego. Do miseczki(ceramicznej, szklanej lub plastikowej) wsypujemy łyżeczkę glinki i dolewamy niewielką ilość przegotowanej(ale letniej) wody. Ważne, by nalać tej wody naprawdę odrobinę i ewentualnie trochę dolać, w przypadku, gdy nasza mieszanka byłaby zbyt gęsta. Dokładnie mieszamy, by uzyskać gładką, gęstą masę.
Powstałą maseczkę nakładamy na dokładnie oczyszczoną twarz. Możemy to zrobić palcami, ale od siebie polecam użycie pędzelka. Glinka dość mocno brudzi i szybko zasycha, na choinkę mamy się dodatkowo brudzić? Polecam też ominąć okolice oczu i ust, zwłaszcza wrażliwcom.
Teraz zerkamy w lusterko:


Przerywamy salwę śmiechu, jaką wywołałyśmy u domowników płci męskiej. Tłumaczymy, że to... dobra, nie tłumaczymy, pewnie i tak nie zrozumieją.
Po 5-15 minutach zmywamy maseczkę ciepłą wodą. Od siebie polecam jednak trzymać ją maksymalnie 10 minut. Dłuższy czas może spowodować utrzymujące się kilka godzin zaczerwienienia.
Ze zmywaniem będzie trochę babrania. Myjemy i myjemy twarz, a ona nadal ma ciemne ślady glinki. Nie wspomnę o tym, jak wygląda umywalka...
Kiedy już twarz jest czyta, tonizuję ją i nakładam krem.
...................................................................................................................................................................
Efekt?
Cera faktycznie jest miękka, gładka, przyjemna w dotyku i oczyszczona. Jej koloryt staje się bardziej ujednolicony już po pierwszym użyciu. Ponadto nie przetłuszcza się tak szybko. Na tak przygotowanej cerze, podkład prezentuje się o wiele lepiej, makijaż jest trwalszy.
Przy regularnym stosowaniu glinki, zauważyłam także zmniejszoną ilość zaskórników, pojawiają się o wiele rzadziej i w mniejszej ilości.
...................................................................................................................................................................
W opakowaniu znajduje się 100g glinki. Cena tej przyjemności... niecałe 6,00 zł.
No i co? I znowu okazuje się, że tanie może być skuteczne i zwyczajnie dobre! :)

Stosujecie w swojej pielęgnacji glinki?

Komentarze

  1. Glinki to fajna sprawa, ja w miarę regularnie używam białej oraz rhassoul. Jedyne co to czasem drażni mnie fakt, że muszę sobie wszystko wcześniej przygotować. Dużo prościej nałożyć jest maseczkę z tubki. No, ale coraz bardziej rozważam naturalną pielęgnację, a glinki (obok olejów) są według mnie jej podstawą :) tanie, wydajne i skuteczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glinki i oleje muszą być zawsze w mojej kosmetycznej szafce :) Biała też jest na mojej twarzy częstym gościem. Też nie lubię się babrać, ale efekty końcowe są tego warte, zdecydowanie

      Usuń
  2. Widziałam glinkę w sklepie ,w którym zaopatruję się w rosyjskie kosmetyki i po tym co napisałaś już wiem,że następnym razem ją kupię:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja używam maseczki z glinką z avonu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bardzo lubiłam czarną glinkę :) zwłaszcza za uczucie super czystej cery

    OdpowiedzUsuń
  5. miałęm i polubiłem, ale teraz jeszcze bardziej lubię glinki lub błotka do kąpieli używać ahh ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Po opisie wnioskuję, że zmywa się tak samo opornie, jak glinka czerwona, ale i tak ją uwielbiam za efekty działania. Na czarną też mam wielką ochotę i na pewno w końcu wpadnie w moje łapki ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja na glinki mam taki patent, że nakładam maseczki z nich w czasie kąpieli - wtedy tak strasznie nie zasychają. Ewentualnie tak po 5 minutach spryskuję glinkę mgiełką np. z Douglasa. Dzięki temu nie tworzą się zaczerwienienia. No i do "zmycia" maseczki używam malutkich gąbeczek z Super Pharm - na opakowaniu było napisane, że to gąbeczki do demakijażu, ale właśnie do maseczek sprawdzają się fenomenalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię glinki i często po nie sięgam :) Ostatnio mam jednak mało czasu wiec zazwyczaj nakładam je podczas kąpieli :) Uwielbiam do nich dawać miód lub jogurt naturalny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. huhu jaka maska fajna! :)
    Kiedyś miałam jakąś maseczkę z glinki, uwielbiałam jak mi się "spinała" na twarzy :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

A co Ty o tym myślisz? :)

Popularne posty